Minął miesiąc od używania toniku z kozieradki. Może powinnam była czekać dłużej z moją recenzją, ale okoliczności i efekty jakie uzyskałam pozwalają mi napisać notkę już po miesiącu.
Do rzeczy.
Jestem mieszańcem tzn cera normalna w strone tłustej w strefie T. Zaskórniki, blizny potrądzikowe, częste wypryski. Ogólnie - ideałem nie jestem ;)
Po miesiącu użytkowania toniku zużyłam trochę ponad połowę przygotowanego toniku.
TUTAJ pisałam o właściwościach toniku i co za jego pomocą możemy uzyskać na naszej skórze. Przyznam się, że oczekiwania miałam duże biorąc pod uwagę ogólny zachwyt wizażowy i blogowy.
Niestety - u mnie nie zdziałał nic. Używałam rano i wieczorem. Przez pierwszy tydzień miałam chyba efekt placebo bo zauważyłam jakąs poprawę, jednakże później wszystko wróciło do normy, a może i nawet stan się pogorszył :(. Miałam duże nadzieje kozieradko jednak nie jesteśmy sobie pisani. Cieszę się, że wypróbowałam - mam jeszcze spory zapas nasionek także muszę je do czegoś wykorzystać. Słyszałam, że działa cuda z włosami - znacie jakieś przepisy lub inne zastosowania?
Mam jeszcze pół buteleczki toniku, ale nie widzę sensu dalszego użytkowania.
Od około 2 tygodni używam La Roche Posay Effaclar Duo - i to jest strzał w 10! ale o tym w innym poście ;)
pozdrawiam
j
Niestety nie wszystkie kosmetyki muszą przypasować naszej cerze.
ReplyDeletePozdrawiam!
miesiąc ten sam tonik ? :O
ReplyDeleteKozieradka bardzo szybko fermentuje, tonik trzeba przygotowywać co 4-6 dni.
Pozdrawiam cieplutko.